Otulone ciemnością – Hanna Greń. Recenzja

Za jakie grzechy można pokutować? A za jakie zginąć? Hanna Greń i jej książka „Otulone ciemnością” dowodzą, że nie mają one terminu ważności, a ich konsekwencje rzutują na kolejne pokolenia i zmuszają do radykalnych działań. Wbrew prawu, z pozorną zgodnością z sumieniem.

Książka Otulone ciemnościąIntrygująco i zagadkowo jest tutaj już od samego początku. Giną kobiety bardzo różne, ale mają wspólny mianownik w osobie Aleksandra Podżorskiego – byłego gangstera, który usilnie walczy ze złą sławą. Czy to on jest Całunnikiem? Wiele tropów to sugeruje, ale sprawa ta jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać.

Kiedy śledztwo bierze na swoje barki charyzmatyczna i harda komisarz Benita Herrera, od emocji buzuje już na każdym kroku. Raz, że morderca jest sprytny. Dwa, że potencjalny podejrzany umie pogrywać z policją. Trzy, że relacje między nimi a Herrerą zmierzają w niebezpieczną stronę, która może przyćmić racjonalną ocenę sytuacji. Przybywa dylematów i poszlak. Atmosfera staje się wyjątkowo nerwowa i szalenie się udziela.

Hanna Greń z ogromną precyzją buduje napięcie, wciąga w historię, skłania do samodzielnego tropienia mordercy, jednocześnie podsuwa kłody pod nogi w postaci mylnych wskazówek. Świetna kryminalna uczta, której nie chce się kończyć, choć ciekawość w pewnym momencie wkracza na wysokie obroty.

Książka „Otulone ciemnością” może wywołać sporą dyskusję. Motyw religijny przeplata się tu i łączy z praktykami seksualnymi wychodzącymi poza przyjęte normy. A wszystko to staje się siłą napędową głównego wątku, czyli tajemniczych morderstw. Gdzie naprawdę jest ich źródło? Kto ma motyw? Czy nawet w dobrym planie może pojawić się skaza, która go zniweczy? Gęsto tutaj od pytań. Gęsto też od przypuszczeń. A ostateczną odpowiedź wcale nie łatwo. I bardzo dobrze. Dzięki temu książka ta stanowi rewelacyjną mroczną rozrywkę, a jednocześnie wyzwanie, które fani gatunku powinni podjąć ochoczo.

Zamykając tę książkę, miałam poczucie… błogości. Ale to uczucie jest w stanie zrozumieć tylko ten, kto stawia sobie wyzwania, wybierając takie a nie inne powieści, jednocześnie oczekując od danej pozycji niebanalnych rozwiązań, odważnych wątków i kontrolowanego żonglowania nimi. U Hanny Greń dostałam to wszystko w pakiecie. I moje czytelnicze ego zostało połechtane sowicie. Tak trzymać!

Hanna Greń, „Otulone ciemnością”, Replika 2016

Blog Książki na czasie jest patronem medialnym książki!

Posted on 17 października 2016, in Recenzje książek and tagged , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 2 Komentarze.

  1. czytałam poprzednie części i na pewno przeczytam i tą 😀

  1. Pingback: Jak kamień w wodę – Hanna Greń. Recenzja | Książki na czasie

Dodaj komentarz