Wiatrołomy – Robert Małecki. Recenzja

Co skrywają „Wiatrołomy” Roberta Małeckiego? To kryminał, w którym bohaterem jest kłamstwo. Dobrze zaplanowane ma szansę na zawsze zostać w ukryciu, ale gdy w grę wchodzi dociekliwość śledczych z Archiwum X, każdy kto ma na sumieniu uwierającą go tajemnicę, może się złamać i to po wielu latach. Czy tak właśnie będzie? Czy kara może dosięgnąć po latach?

Jak się szybko przekonamy, tajemnic w kryminale „Wiatrołomy” jest sporo, a każda z nich oscyluje wokół wątku tajemniczego zaginięcia dwumiesięcznego Filipa, które miało miejsce 30 lat temu. Teraz, gdy śledczy z Archiwum X w postaci osobliwego duetu, rozgrzebują tę starą sprawę, okazuje się, że wciąż jest ona gorącym tematem. A wszyscy, którzy wracają wspomnieniami do tych wydarzeń, nie do końca robią to ochoczo. Komu zależy, by prawda nigdy nie wyszła na jaw? I ile jest w stanie zrobić, by tak się właśnie stało?

Śledczy Maria Herman i Olgierd Borewicz „Zero Siedem” nie mają złudzeń, że coś tu mocno nie gra. Im bardziej drążą, tym więcej niejasności, przypuszczeń i hipotez, na które trudno znaleźć potwierdzenie. Nie mówiąc już o skali dramatu różnego kalibru, który pęcznieje z każdą stroną i wewnętrznych demonach, nad którymi trudno zapanować. Przekonują się o tym nawet sami policjanci, bo oboje mają coś mocno za uszami. Ależ tu się dzieje!

„Wiatrołomy” potwierdzają świetne pióro autora i kryminalną kreatywność. Jedynie nawarstwienie opisów i detali momentami uwiera, zwłaszcza jeśli czytelnik lubi skondensowaną treść. W niektórych momentach mogłoby ich nie być i fabuła nic by na tym nie straciła, ale być może taki był zamysł Roberta Małeckiego. Na szczęście, ta fabularna drobiazgowość nie przyćmiewa najważniejszego wątku. Ten rozwija się w umiarkowanym tempie, ale to też pewien wyznacznik twórczości tego autora. Tutaj liczy się pomysł i sedno całej opowieści. Prolog, który szokuje i finał, którego nikt się nie spodziewa. Mrok oblepiający czytelnika i możliwość odkrywania kolejnych elementów tej opowieści sprawiają, że wciąż chce się więcej. A duet Herman-Borewicz na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Robert Małecki, „Wiatrołomy”, Wydawnictwo Literackie 2022

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Literackim.

Inne kryminały Roberta Małeckiego:

Najsłabsze ogniwo

Żałobnica

Szum – Małgorzata Oliwia Sobczak. Recenzja

Nowa książka Małgorzaty Oliwii Sobczak szumi w głowie jeszcze długo po skończonej lekturze. Kryminał „Szum” to mroczna opowieść o złu, które szuka podatnego gruntu, by móc się rozpanoszyć całą swoją mocą. O nastoletniej naiwności spotęgowanej kompleksami i wiarą, że garść komplementów to lekarstwo na wszystko. O sekretach duszonych tak mocno, że uwierają coraz bardziej. I wreszcie o zbrodni, której mogło nie być, a która stała się tajemnicą na wiele lat. Czy istnieje granica ryzyka, po której przekroczeniu czeka coś lepszego? A może tuż za nią nie ma już nic?

Jeśli niebanalny kryminał, to właśnie ten. „Szum” zaskakuje od samego początku nieszablonową fabułą, która w miarę rozwoju oblepia swoim mrokiem, a mrok ten jest naprawdę gęsty. Dziennikarka śledcza Alicja Grabska i detektyw Oskar Korda mają do rozwikłania zagadkę zaginięcia Liwii Dembskiej, córki znanego polityka. Szybko okazuje się, że sprawa do złudzenia przypomina inne porwanie. Mało tego, coś mocno łączy ją też z niewyjaśnionym morderstwem. Im dalej w lekturę kryminału „Szum”, tym więcej zaskakujących powiązań. Czy za wszystkim, mimo dużej rozbieżności w czasie, stoi ta sama osoba? A może naśladowca?

Małgorzata Oliwia Sobczak świetnie scala dwie warstwy czasowe. Przeszłość i teraźniejszość nie są tutaj jedynie zabiegiem literackim, bowiem spoiwo, które je łączy determinuje przebieg całej fabuły. Mało tego, intryguje i buduje coraz większą sieć tajemnic. Oprócz mocnej warstwy kryminalnej, brawa należą się autorce za uwypuklenie jakże istotnych kwestii dotyczących postrzegania własnego ciała przez kobiety. Tutaj jesteśmy świadkami, jak to wygląda z perspektywy nastolatek, które dopiero próbują dostrzec własne piękno, ale widzą jedynie swoje wady. A te stają się dla nich źródłem kompleksów, lęku przed odrzuceniem i rozpaczliwej próby przejrzenia się w męskich oczach bez względu na konsekwencje. Ta ułuda zmieni w ich życiu wszystko. I to jest w kryminale „Szum” na wskroś przerażające.

Małgorzata Oliwia Sobczak, „Szum”, W.A.B 2022

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem W.A.B

Fall in love – Marika Krajniewska. Recenzja

Czy z okruchów uczuć można upiec szczęście? Książka „Fall in love” Mariki Krajniewskiej to nie jest banalny, podlany romantycznym lukrem romans, jak mogłaby sugerować okładka. To opowieść inteligentna i bardzo słodko-gorzka, w której prym wiodą uczucia różnego kalibru, a miłość może tu być wisienką na życiowym torcie, ale czy będzie?

Ona i on. Pełni pasji, ale z deficytem miłości. Pustkę w sercu wypełnia im pracy, ale los ma dla nich inny plan. Adam postępuje zgodnie z zasadą „przez żołądek do serca”, ale czy jego wypieki i nieśmiałe próby osłodzenia życia Jagodzie są wystarczające? Jak dotrzeć do serca kobiety, który dzieli życie z innym? Co więcej, związek ten jest przemocowy, a Jagoda nosi w sobie wiele smutku. Walczyć z nim pomaga praca w teatrze, a z czasem tajemnicze słodkości z sentencjami podrzucane przez Adama prosto pod drzwi, które sprawiają, że na jej twarzy pojawia się uśmiech. W głowie zaś kiełkuje myśl, że ten marazm można przełamać, że może czas zawalczyć o wolność, także tę emocjonalną.

W książce „Fall in love” Mariki Krajniewskiej nie ma miejsca ani na nudę, ani na banał, ani na pustosłowie. Autorka kreśli bardzo realistyczne postaci, z którymi można się zżyć od samego początku. Dwugłos narracyjny, jaki stosuje autorka, pozwala podglądać czytelnikowi rozwój tej historii zarówno z punktu widzenia Jagody, jak i Adama. Od razu czuć, jak oboje są wrażliwi i łączy ich jakaś niewidzialna nić, o której jeszcze sami nie mają pojęcia.

Książka „Fall in love” to idealnie wyważone połączenie romansu, niewielkiego dramatu i książki kulinarnej. Tak idealne, że ta opowieść dosłownie wlewa się w czytelnika. Mało tego, autorka pozwoliła sobie tutaj też na komizm sytuacyjny za sprawą pewnych seniorek. Im bliżej końca lektury, tym większe poczucie, że mamy do czynienia ze świetną książką obyczajową, w której za sprawą miłości można na nowo odkryć siebie i zacząć czerpać radość z życia.

Marika Krajniewska, „Fall in love”, Wydawnictwo Kobiece 2022

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym.

Zobacz inne książki autorki:

Prezydentka

Och, Elvis!

Finalistka – Magdalena Majcher. Recenzja

Od pączkującej fascynacji nastolatką do zbrodni w imię jednostronnej miłości. Oto stalking w latach 90., kiedy nikt jeszcze o nim nie mówił. „Finalistka” Magdaleny Majcher to historia, którą napisało życie, a której finał szarpie za serce.

Finalistka

Kiedy czytałam książkę „Ballady morderców. Kryminalny Wrocław” Izy Michalewicz, jednym z reportaży była tragiczna historia modelki Agnieszki Kotlarskiej. Już wtedy przerażało, że za zbrodnią może stać człowiek tak zwyczajny. Magdalena Majcher poszła krok dalej i zainspirowana tą historią stworzyła „Finalistkę” – rzetelną, pełną trudnych emocji fabularną opowieść o ogromnej sile rażenia.

Już sam początek „Finalistki” zwiastuje, że mamy do czynienia z czymś mocnym. Oto Darek – bezdzietny kawaler po trzydziestce przypadkowo na pokazie mody zakochuje się od pierwszego wejrzenia w początkującej modelce Agacie Szklarskiej. Za wszelką ceną próbuje dowiedzieć się o niej czegoś więcej, a wcale nie jest to takie łatwe. Wszak to lata 90., kiedy internet i telefony komórkowe są jeszcze deficytowe. Tym bardziej przerażające jest, jak ogromną ma determinację, by ją odszukać i rozkochać w sobie. Wraz z rozwojem fabuły staje się to obłędem, którego nic nie jest w stanie zahamować.

Magdalena Majcher rozbiła narrację nie tylko na 3 okresy czasu, ale też zastosowała dwugłos narracyjny, dzięki czemu poznajemy ciąg zdarzeń zarówno z perspektywy Agaty, jak i Darka. Taki zabieg literacki w tym przypadku doskonale uwypukla spiralę narastającej agresji mężczyzny, która doprowadziła go aż do desperackiej próby zwrócenia na siebie uwagi zakończonej morderstwem.

Autorka, jak to ma w zwyczaju, nie tylko w przypadku opowieści true crime, z dużą empatią dotyka trudnych kwestii. Znów mocno pobrzmiewa reporterski sznyt, w którym Majcher ewidentnie czuje się bardzo dobrze. A książką „Finalistka” jednocześnie dorzuca kolejny kamyczek do ważnego tematu, jakim jest przemoc wobec kobiet. Nie zawsze musi być to krzywda fizyczna. Ta werbalna może mieć większą siłę rażenia i konsekwencje, szczególnie jeśli w parze z nią idą swoista fiksacja i napastliwość.

Magdalena Majcher, „Finalistka”, Wydawnictwo W.A.B. 2022

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem W.A.B

Mroczne wyznania – Lisa Unger. Recenzja

Ale napięcie! „Mroczne wyznania” Lisy Unger to thriller psychologiczny, w którym ryzykowna wielowątkowość okazała się strzałem w dziesiątkę. Tyle tu się dzieje, a mimo to autorka trzyma to w ryzach i buduje intrygującą fabułę.

Ideałów nie ma, a to co skrywają pod powierzchnią, może zaskoczyć. Taka myśl rodzi się w trakcie lektury „Mrocznych wyznań” i jest tylko jedną z wielu, które zaprzątają głowę. Autorka dynamizuje bowiem tę opowieść w taki sposób, że nie sposób uciec od całej galopady myśli, co też tak naprawdę skrywa ta historia.

Na początku nic bowiem nie zapowiada szaleńczego tempa. Ot, przytłoczona zdradą męża Selena, pod wpływem impulsu, zwierza się poznanej w pociągu Marthcie i wraca do domu. Tyle że tuż po tym, niewinny żart nieznajomej o znikających problemach staje się faktem. Znika bowiem Geneva, niania, z którą mąż Seleny miał romans, a w ich życie wkrada się chaos totalny.

Lisa Unger do perfekcji opanowała element zaskoczenia w narracji i co rusz serwuje go czytelnikowi. W dużej mierze dzieje się to za sprawą nie tylko wielowątkowości, ale też dość sporej grupy bohaterów, którym autorka pozwala naprzemiennie mówić. Kim tak naprawdę jest Martha? Czy Geneva naprawdę zaginęła czy ktoś jej pomógł? Co z tym wspólnego ma Graham, mąż Seleny i wreszcie sama Selena?

Thriller „Mroczne wyznania” obnaża dość mocno każdego z bohaterów i pokazuje, jak pancerz zbudowany z tajemnic zaczyna kruszeć, gdy ktoś znajdzie w nim szczelinę. Im bardziej w niej drąży, tym więcej brudów zaczyna wychodzić na powierzchnię. A stąd już tylko krok, by coś pękło nieodwracalnie.

Lisa Unger daje w tej książce popis swoich umiejętności w zakresie budowania mrocznej fabuły zaskakującej realistycznymi postaciami pełnymi sprzecznych emocji. Dopełnia to niespodziewanymi zwrotami akcji i finałem, który świetnie domyka tę nieco pokręconą historię.

Lisa Unger, „Mroczne wyznania”, Wydawnictwo Muza SA 2022

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza SA